Wprowadzony obecnie na terenie naszego kraju, a także innych na całym świecie stan zagrożenia epidemicznego i związane z nim mnogie ograniczenia w życiu społecznym i gospodarczym wprowadzają powoli gospodarkę Polski w stan kryzysu ekonomicznego – upadają przedsiębiorstwa, obywatele tracą zatrudnienie, spadają zyski w niemal każdej gałęzi przemysłu. Powyższe istotnie rzutuje na stan portfela każdego przeciętnego człowieka, a co za tym idzie – sytuację ekonomiczną całych polskich rodzin. Z przykrością należy stwierdzić, że całe społeczeństwo musi zacząć liczyć każdy grosz.
Czym są alimenty?
Obowiązek alimentacyjny w polskim porządku prawnym znajduje swoje uregulowanie w Kodeksie Rodzinnym i Opiekuńczym. Czym one jednak są? Kolokwializując – pieniędzmi niezbędnymi dla utrzymania, przeważnie – naszych dzieci. Najczęściej o alimentach mówimy w sytuacji gdy rodzice dziecka żyją oddzielnie – są po rozwodzie, żyją w separacji, bądź małoletni jest owocem nieistniejącego już związku partnerskiego.
Ile się należy?
Wymiar obowiązku alimentacyjnego (tj. kwota alimentów) uzależniony jest z jednej strony od usprawiedliwionych potrzeb uprawnionego do alimentów (np. dziecka), z drugiej zaś od możliwości finansowych osoby zobowiązanej do ich płacenia. Mówiąc prościej – jest to wypadkowa tego co dziecku do życia niezbędne, a możliwościami rodziców. Ważne jest również to, że dziecko (szczególnie małoletnie) ma prawo żyć na takim samym poziomie jak jego rodzice – stąd np. gdy jedno z rodziców uprawnionego do alimentów jest osobą majętną wówczas ma on obowiązek niejako „podzielić się” z dzieckiem swoim standardem egzystencji – nie zaś jedynie przyczynić się do zaspokojenia jego podstawowych potrzeb.
Czy każdy płaci tyle samo?
Zasadą jest, że każde z rodziców dziecka (nawet już pełnoletniego, a nie mogącego utrzymać się samodzielnie) ma obowiązek przyczyniać się w równym stopniu do zaspokajania potrzeb potomka. Jak wiadomo każda reguła odnajduje wyjątki i tak też jest w temacie świadczeń alimentacyjnych – ich wysokość winna być również zależna od możliwości finansowych i zarobkowych każdego z rodziców. Rodzic może również wypełniać ciążący na nim obowiązek alimentacyjny poprzez osobistą, bieżącą opiekę nad dzieckiem – co pozwala na nierówne rozłożenie ciężarów finansowych między rodziców.
Gdy sytuacja się zmienia….
Obecna sytuacja geopolityczna zarówno w Polsce jak i na całym świecie zwiastuje nadejście kryzysu gospodarczego na miarę lat 30 XX wieku. Wprowadzenie stanu zagrożenia epidemiologicznego i idące za nim ograniczenia w funkcjonowaniu obywateli stanowią przyczynek reorganizacji gospodarczej i ekonomicznej całego społeczeństwa. Decyzje o zamknięciu lokali gastronomicznych i usługowych odbija się szerokim echem na sytuacji finansowej wielu polskich rodzin, których członkowie nierzadko tracą źródło utrzymania. Powyższe prowadzi do zmiany jednego z czynników decydujących o wysokości alimentów – możliwości finansowych i zarobkowych. Jak bowiem możemy mówić o możliwościach zarobkowych osoby prowadzącej, np. salon fryzjerski, gdy z mocy obecnie obowiązujących przepisów prawa musiała ona zawiesić jego funkcjonowanie?
Powyższe daje osobom zobowiązanym do płacenia alimentów możliwość żądania obniżenia ich wymiaru na drodze postępowania sądowego.
Czy sąd rozpozna moją sprawę?
Jak powszechnie wiadomo – zawieszona została działalność sądów do końca maja br., jednak najbliższe terminy rozpraw są obecnie wyznaczane nawet na sierpień 2020 roku. Pomimo zawieszenia tejże działalności wciąż rozpoznawane są sprawy pilne. W związku z okresowym ograniczeniem rozpoznania spraw Ministerstwo Sprawiedliwości przekazało do Prezesów Sądów Apelacyjnych i Okręgowych listę spraw pilnych, które rekomenduje do rozpoznania w trybie niecierpiącym zwłoki oraz wyłączenie ich z zarządzeń dotyczących odwoływania rozpraw i posiedzeń z udziałem stron. Niestety – sprawy alimentacyjne na tejże liście się nie znalazły.
Można zatem coś zaradzić? Otóż można. Ustawa dot. tzw. „Tarczy Antykryzysowej” zawiera bowiem regulację, zgodnie z którą prezes właściwego sądu może zarządzić rozpoznanie sprawy jako pilnej, jeśli jej nierozpoznanie mogłoby spowodować niebezpieczeństwo dla zdrowia lub życia ludzi lub zwierząt, poważne szkody dla interesu społecznego albo ze względu na grożącą niepowetowaną szkodę materialną. Tutaj już tylko i wyłącznie od nas samych i naszej argumentacji zależy skuteczność powołania się na tą regulację. Co ważne – pamiętajmy, że ostatnie słowo należy do prezesa właściwego sądu, to on bowiem dokona oceny naszego stanowiska.
Czy to jedyne wyjście?
Otóż nie. Obowiązujące obecnie przepisy prawa pozostawiają jeszcze jedną furtkę wyjścia w zakresie rozpoznawania spraw przez sądy w dobie epidemii. Pomimo bowiem zawieszenia działalności tychże ważnych dla wymiaru sprawiedliwości instytucji sędziowie rozpoznają sprawy, w których nie ma konieczności wyznaczania rozprawy – do takich spraw natomiast zaliczyć możemy wnioski o zabezpieczenie roszczenia składane wraz z pozwem. To rozwiązanie pozwala na chociaż tymczasowe zabezpieczenie naszych interesów w oczekiwaniu na przywrócenie normalnego trybu postępowania. Powolne i ostrożne „odmrażanie” sądów powinno nastąpić po 18 maja 2020 r.